CAŁA PRAWDA O 5 ROKU WETERYNARII WE WROCŁAWIU
Piąty rok już za mną. Zdążyłam się nawet pożegnać z szóstym rokiem, ale o tym może w innym poście. Wróćmy do piątego roku. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, kolejny raz się o tym przekonałam. Starszaki próbowały mnie nastraszyć, i przeprowadzić zamach na moje zdrowe podejście do nauki. Melduję, że się nie udało. Konie i kury Piąty rok wspominam bardzo miło - to czas, kiedy przede wszystkim rozwijałam siebie, niekoniecznie pod kątem weterynaryjnym. Naukę pamiętam przez mgłę, dlatego nie będę wdawać się w szczegóły. Sesja po pierwszym semestrze wymaga minimum zaangażowania - coś tam trzeba poczytać na kury i papugi, coś tam na chirurgię i zakazy z koni. Wydaje mi się, że to "coś tam" naprawdę pasuje. Nikt nie rozdawał (chyba) trój za darmo, ale nie wymagali też recytowania wykładów na egzaminach. Pamiętam, że należałam do tych nieszczęśliwców, którzy mieli drugi termin z chirurgii koni, ale wszystkim udało się zaliczyć bez problemów. Egzaminy nap