Znów się nie uczę, ups.

Kto nie lubi robić planów na wakacje? (A najlepszym momentem do tego jest ta chwila między mechanizmem ADCC a aktywacją limfocytu T dziewiczego). Idąc na wetę byłam tak podekscytowana samym faktem studiowania wymarzonego kierunku, że do głowy mi nie przyszło by myśleć o czymś innym. Żadne "smakowanie" wielkiego miasta nocą i jego rozrywek nie zaprzątało mi głowy; i choć akurat to się nie zmieniło, to zaczęłam chcieć coś więcej od życia niż zaliczone kolokwium na czwórę. Praca nad sobą to żaden wstyd. Wracając do tych wakacji, to mam nadzieję, że będą podobne do poprzednich. Bo choć pracowałam sześć dni w tygodniu, to potrafiłam cieszyć się z tych wolnych dni i godzin. Z perspektywy czasu myślę, że były całkiem fajne! Plany nie mają końca... Chyba przestanę spać by zrobić wszystko, co zapisałam!


Komentarze

Popularne posty